|

Czym dla mnie jest tantra?

Tantra* to filozofia życia, która bardzo do mnie przemawia. Tu nie chodzi bowiem tylko o miłość personalną czy fizyczne jej przejawy, choć można sobie i tę kwestię dzięki tantrycznym praktykom wywindować na nieznane wcześniej wyżyny. I odłożyć przy okazji do lamusa teorię o tym, że pożądanie w długodystansowym związku stopniowo wygasa i rady na to nie ma.

Chyba sporo nieporozumień wokół tantry powstaje przez niezrozumienie tego czym w swojej istocie jest energia seksualna. Gdy mowa o „energii seksualnej” w kontekście warsztatów tantrycznych, zaraz niewtajemniczonym czerwienią się uszy, a w głowie stają obrazy rodem z imprez dla swingersów. Wtedy przypomina mi się historia kolegi, który nijak nie mógł wytłumaczyć swojej znajomej, że widniejące w kontaktach w jego telefonie wpisy „Agencja1″, „Agencja2″ i „Agencja3″ oznaczają… agencje celne. No cóż, nasze wyobrażenia na dany temat w praktyce zawsze mówią coś o nas samych, o naszych przywarach, bolączkach czy lękach.

W tantrze energia seksualna to nic innego jak energia życiowa. W zależności od tradycji, energia ta bywa nazywana prana (Indie), mana (Polinezja), chi (Chiny) bądź jeszcze inaczej. Czym jest ta energia? Ha, zdaje się, że tym samym, co Moc, o której w Gwiezdnych wojnach mówi Obi Wan Kenobi: To pole energii żywych istot, które nas otacza i przenika. I spaja galaktykę w jedną całość. Brzmi jak fantastyka? Jasne. Jednak doświadczenie na własnej skórze przepływu tej energii baaaardzo szybko zmienia „racjonalne” poglądy w tej materii. Przy czym doświadczenie to może być po prostu związane z ekstatycznym tańcem w pojedynkę. Istnieje cały szereg praktyk tantrycznych, które nie są praktykami stricte seksualnymi w codziennym tego słowa znaczeniu, natomiast usprawniają przepływ energii w ciele: praktyki oddechowe, ćwiczenia tsa lung – niektóre z nich przywodzą na myśl jogę kundalini.

Gdziekolwiek nie spojrzymy – cały mikrokosmos i makrosmos przenika coś na kształt siły przyciągania. Natura tej siły pozostaje niewyjaśniona. Przynajmniej dla istot nieoświeconych Opis: IMG_257 – bo właściwie czym jest ta siła i czemu sprawia, że cząstki, gwiazdy i planety są do siebie przyciągane? Można wyjaśnić jak to działa, ale DLACZEGO działa? Zgodnie z filozofią tantry można by rzec, że całe uniwersum to „wirujący seks” pomiędzy przejawami żeńskiego i męskiego pierwiastka, które nieustannie przyciągają się wzajemnie na każdym poziomie istnienia.

To samo dzieje się we wnętrzu pojedynczego człowieka – właśnie tutaj tak naprawdę tantra zaczyna się… i kończy. Tantra to nie jest ścieżka par, chociaż można nią podążać z partnerem życiowym. To droga prowadząca do poczucia wewnętrznej wolności płynącej z uznania aspektu żeńskiego i męskiego w sobie, z uznania w sobie tego, co świetliste i tego, co mroczne, oraz całego spektrum możliwości rozciągających się pomiędzy ekstremami. Tantra uczy, że życie odbywa się na zasadzie nieustannej pulsacji pomiędzy dwoma przeciwległymi biegunami. Jeśli swobodnie poruszamy się po całym continuum dostępnych opcji, to wybory życiowe stają się lekkie, bo autentyczne. Nie trzymamy się kurczowo własnych pomysłów na życie, lecz płyniemy z prądem wydarzeń i na bieżąco korygujemy kurs, przyjmując zrządzenia losu z nieuprzedzoną, niewinną ciekawością właściwą dzieciom.

Innymi słowy: ktoś, w kim energia życiowa hula jak trzeba, potrafi być i twardy, i miękki, czerpie zarówno z kobiecej, jak i męskiej cząstki swej natury, niezależnie od płci biologicznej. Jest żywy, autentyczny, odważny i żyje z pełni swojego potencjału, realizując swoje pasje i powołanie. Bo energia seksualna to energia kreacji, która stwarza nowe życie, a na bardziej subtelnym poziomie zasila realizację naszych marzeń, daje powera aby sięgać po swoje. Stłumienie tej energii, czy nieumiejętność transformowania jej do działań kreatywnych, owocuje życiem na pół gwizdka, nieposzanowaniem swoich talentów, ba!, ukrywaniem swojej prawdziwej natury, bo przecież w systemie korporacji autentyczność nie jest wskazana, a dziecinne nasze talenty zdają się być śmieszne, niepraktycznie i w ogóle życiowo nieprzydatne. Tylko, że… jeśli porzucić swoją prawdziwą naturę, to po co żyć?

Podczas (mojej ostatniej – usunąć, to wpis z 25 stycznia 2016 roku) wizyty (zamienić na: pobytu) w stolicy rzucił mi się w oczy tekst reklamy dotyczącej bezpiecznej bankowości internetowej:
Twoja tożsamość jest najcenniejsza.
Biorę to sobie do serca.

Monika Dakini

*Etymologicznie, słowo tantra wywodzi się od słowa wątek tkaniny, nici która biegnie nieprzerwanie tworząc utkaną całość materiału. Po tybetańsku słowo oznacza kontynuację.

Podobne posty, które mogą Cię zainteresować