| |

Spacer śmierci

W końcówce września byłam na warsztacie szkoleniowym z mojej szkoły, czyli z Instytutu Psychologii Procesu.
Warsztat nazywał się „Wojownik na Ścieżce Serca”, wśród studentów nazywany w skrócie „Szamanem”.

Tytułowy „Spacer śmierci” to jedno z warsztatowych ćwiczeń, inspirowane książką Carlosa Castanedy „Podróż do Ixtlan”.

Oczywiście w ramach warsztatu nie byliśmy wystawieni na ryzyko śmierci, czy ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. 😉

Ćwiczenie polegało na tym, aby Wysokiemu Sądowi (złożonemu z trzech studentów-wybrańców) przedstawić jakąś kontrowersyjną sprawę ze swojego życia.
Każdy z sędziów, niczym cezar, mógł zagłosować za życiem lub śmiercią podsądnego, wedle własnego uznania.

Szybko okazało się, że jakakolwiek niespójność w składanych wyjaśnieniach była wyłapywana przez sędziów w nieubłagany sposób.
Każdy moment niespójności między słowami, a okazywanymi emocjami.
Zawahanie. Tembr głosu. Gesty.
Zakwestionowane mogło zostać dosłownie wszystko.

Czy przeżyłam Spacer śmierci?
Tak, ale łatwo nie było. 😉

To doświadczenie pokazało mi, jak ważna jest totalna szczerość wobec siebie.
Szczerość w intencjach.
Szczerość w emocjach.
Tylko co to znaczy?
Jeśli nie ma się dobrze rozpoznanych własnych potrzeb, pragnień i emocji, to… nie znaczy to właściwie nic.
Bo wówczas niejako jest się skazanym na nieświadome okłamywanie siebie…

Ale jeśli umiem rozpoznać, co czuję w różnych sytuacjach i jakie w związku z tym są moje potrzeby i pragnienia, to szczerość wobec siebie jest bramą do totalnej klarowności, czystości intencji i wielkiej siły sprawczej.

Jeśli tzw. prawo przyciągania dla Ciebie „nie działa”, może czas przyjrzeć się z dużą uważnością i szczerością własnemu wnętrzu?
Każda wewnętrzna niespójność jest niczym psy ciągnące zaprzęg w różnych kierunkach…

O tym właśnie był Spacer śmierci:
Jeśli jest w Tobie jakaś niespójność, świat natychmiast to wychwyci i właśnie w tym miejscu Cię ustrzeli…

Jest na to jakieś lekarstwo?
Tak – poszerzanie świadomości. 🙂

Czyli chodzi o taką (rozwojową w czasie) sytuację, kiedy dobrze (czy coraz lepiej 😉 ) siebie znam i wiem, o co w życiu mi chodzi i nie oszukuję samej siebie co do własnych intencji.

Czego sobie i Wam życzę.
AHO.

Podobne posty, które mogą Cię zainteresować