|

Trzeba mieć fantazję i pieniądze?

W tym roku miałam okazję poznać wyjątkową współczesną szamankę, pracującą w tradycji Indian z plemienia Shipibo .

Zapytacie, na czym polegała jej wyjątkowość?

Ha, paradoksalnie na zwyczajności. Fajna kobitka, z którą o wszystkim można normalnie pogadać.
Miałam wrażenie, że po prostu… spotkałam kogoś, kto zna się na swojej pracy i dobrze ją wykonuje.
A to bardzo w ludziach cenię.
Plus zaangażowanie, czy jak kto woli: wkładanie serca w to, co się robi.

Jako że tamtego dnia „pracowałam” nad tematem obfitości, dostałam od niej garść wskazówek, którymi chciałabym się tutaj podzielić.
Zatem do dzieła! 🙂

Przede wszystkim warto uznać (czyli zauważyć i docenić), że obfitość płynie do nas różnymi kanałami, nie tylko tym najbardziej oczywistym, czyli poprzez pieniądze, ale również porzez:

  • dobrobyt (materialny i duchowy),
  • relacje,
  • prezenty,
  • synchroniczności.

Myślę, że dobrobyt nie wymaga tutaj szczególnego omówienia.
Kwestie materialne są oczywiste, a kwestie duchowe można zamknąć w stwierdzeniu: czujesz się dobrze, czynisz dobrze! 🙂

Co do relacji, to ciągle odkrywam ich niespożyte bogactwo. Wszak od bliskich nam ludzi płynie nie tylko wsparcie duchowe, dobre słowo i piękne inspiracje, ale często gęsto również wsparcie „czysto” materialne: pomoc finansowa, dzielenie się zasobami, umiejętnościami, czy nawet nieodpłatnie wykonana praca, którą warto umieć docenić, pamiętając, że nikt (poza oczywistymi przypadkami typu rodzic – dziecko) nie ma obowiązku za darmo poświęcać nam swojego czasu.

Wcale nie rzadziej spotykane są tzw. prezenty od losu. I mowa tu nie tylko o wygranej w lotto czy zdrapkę. 😉
Gotowość do przyjmowania prezentów wcale nie jest tak oczywista, jak się wydaje. Kulturowo raczej programowani jesteśmy na to, że na wszystko (serio?) trzeba zapracować.
Owszem, prezent na urodziny wydaje się sprawą normalną i akceptowalną.
Ale czy byłbyś/byłabyś w stanie przyjąć absurdalnie drogi prezent, ofiarowany naprawdę bezinteresownie? Niemożliwe? A może jednak. Są na tej planecie ludzie absurdalnie bogaci. Gdyby ktoś z własnego kaprysu chciał Ci podarować coś, na co na ten moment kompletnie Cię „nie stać” , czy ze spokojem serca byś to przyjął/przyjęła?
Jeśli prezent jest prawdziwie bezinteresowny, „w zamian” wystarczy autentyczna wdzięczność.

Synchroniczności to temat szeroki i szalenie intrygujący.
A jednocześnie będący przejawem pewnej niezmienności praw tego świata, trochę na zasadzie: w tym szaleństwie jest metoda. 😉
Są to tzw. nieprzypadkowe przypadki.
Zadziwiająco zbieżne sytuacje, które logicznie rzecz biorąc nie mają ze sobą nic wspólnego. Łączy je jednak wspólna warstwa znaczeniowa.
A w zasadzie: subiektywna interpretacja.

Przykład?
A proszę bardzo. Będzie może śmieszny, ale za to prawdziwy. 😉
Przykładem synchroniczności jest sytuacja, kiedy pochłonięta romantycznymi rozmyślaniami włączam radio i słyszę: … do łóżka z Chillizet. 😀

Synchroniczności dotyczą każdego podobieństwa pomiędzy mikro a makrokosmosem, jakkolwiek by ich nie rozumieć.
Od synchroniczności blisko już do świadomego, czy paraświadomego kreowania namacalnych okoliczności życiowych. I to wedle własnej woli, a precyzyjniej mówiąc – wedle własnych myśli i emocji.
Można tutaj bowiem pokusić się o wykorzystanie tzw. samospełniającej się przepowiedni.
Czyli wykroczyć poza nawykowe widzenie świata i świadomie wyławiać z tzw. rzeczywistości uzgodnionej przede wszystkim te fakty, które potwierdzają wierzenia, które chcemy podtrzymywać, które są dla nas wspierające i karmiące.

Praktyka ta pozwala nadać właściwy pęd zdarzeniom i działaniom.
Ale żeby naprawdę zadziałała, trzeba ją przede wszystkim… praktykować. 😉

PS. Oprócz cytatów w cudzysłów ujęte są stwierdzenia, które traktuję z przymrużeniem oka. 😉

Podobne posty, które mogą Cię zainteresować