Zaufaj Przestrzeni
Mądrość Przestrzeni jest nieskończona.
Dlatego jestem wielką fanką zasady wu wei, czyli działania przez… niedziałanie.
I nie ma to nic wspólnego z bezczynnością.
Jest czas na działanie i jest czas na niedziałanie.
I nie trzeba się wcale głowić nad rozróżnieniem jednego od drugiego.
Bo gdy prawdziwie nadchodzi czas działania, to pojawia się ono tak naturalnie, jak kolejny wdech i wydech, jak następny logiczny krok, niewymagający szczególnego namysłu.
Wszystko jest połączone.
I jeśli tylko jesteśmy tego świadomi i nie wymuszamy niczego na rzeczywistości poprzez próby kontroli i manipulacji, stajemy się naczyniem dla Wielkiego Ducha i najdoskonalszą formą jego manifestacji.
Nie każdy jest na to gotowy.
To wymaga głębokiego zaufania do Życia i głębokiej pokory.
I zgody na to, że sprawy mogą przyjąć obrót inny niż koncepcje w mojej głowie.
Bo koncepcje będą się pojawiać i tak.
Istota rozumna rzadko całkiem odpuszcza snucie planów i wyobrażeń. 😉
Nie warto jednak kurczowo ich się trzymać…
A co robić warto?
Dać Życiu objawić mądrość, której żaden indywidualny umysł nie jest w stanie dorównać.
A jeśli tylko zdołasz utrzymać w sobie spokój, to rezultaty mogą Cię tylko pozytywnie zaskoczyć.
Spokój jest kluczowy.
Pozwala trzymać w sobie wizję tego, czego w głębi serca się pragnie.
Bez potrzeby zabiegania o to.
W głębokim zaufaniu, że o wszystko już zadbano.
Bo na poziomie energii już to jest – Twój spokój i niezmienne skupienie uwagi na własnej wizji szczęścia (a nie na tym, co jest) to niezawodna recepta na sukces.
Dlaczego więc nie każdy jest człowiekiem sukcesu?
Bo nie każdy umie trzymać w sobie głęboki spokój, nawet pośród sztormu.
Nie każdy umie poczuć w sobie to za czym tęskni, nawet jeśli w materii jeszcze się to nie przejawiło…
To kwestia praktyki.
I prawo działania Natury.
Jeśli jesteś w zgodzie z Czasem, w zgodzie z Przestrzenią, instynktownie będziesz wiedzieć, kiedy stawiać, a kiedy zwijać żagle; kiedy pozwolić nieść się nurtowi, a kiedy chwycić w ręce wiosła.
Ta umiejętność przychodzi wraz z praktyką medytacyjną; wraz z umiejętnością uważnego obserwowania własnych myśli i emocji – do tego stopnia, że medytacja staje się codziennym nawykiem i sposobem bycia.
W takim stanie umiesz ze spokojem obserwować każdą myśl i emocję.
I zdecydować, czy Ci służy, czy nie:
czy pozwolić jej przepłynąć i wygasnąć;
czy może przytrzymać ją w sobie, aby się nią rozkoszować?
I tak właśnie zdradziłam Ci najprostszą, codzienną praktykę kreacji dobrego życia:
puszczaj w niepamięć to, co boli;
rozkoszuj się na maksa tym, co cieszy.
I zauważaj, jak będzie to odmieniać Twoje życie. 🙂